Nie zjawiali się bardzo bardzo długo . Już miałem sam tam pojechać , gdy usłyszałem dzwonek do drzwi . Otworzyłem , no na reszcie . Zabrali ją , ale nie pozwolili mi jechać z nimi więc wsiadłem w swoje auto . Wpadłem do szpitala najszybciej jak się dało i poleciałem na blok , gdzie mieli ją operować . Ochrona musiała mnie podtrzymać , gdyż strasznie się szarpałem . Moja księżniczka leżała , a oni ją zszywali - jezu jak to strasznie brzmi . Kiedy lekarz przyszedł po jakiś 3 godzinach pracy zerwałem się z krzesła i prawię się wywróciłem .
- Co z nią ? - panikowałem . Uśmiechnął się do mnie , uhh... będzie dobrze .
- Musi zostać jakiś czas pod kontrolą , ale jest stabilna .
- Mogę ją zobaczyć ?
- Dopiero jutro - przeklnąłem pod nosem i wyszedłem na dwór . To pewnie oni . Dowiedzieli się , że żyje , że kłamałem . Nie daruje im tego . Mają szczęście , że przeżyła . Trzasnąłem drzwiami do samochodu i spiskiem opon pojechałem prosto na "ich teren " . Zaparkowałem pod ich ruderą i z kopa wszedłem do środka . Spojrzeli na mnie z głupkowatym uśmieszkiem .
- No hej Malik . Grasz z nami - pokazali na karty do pokera .
- Daruj se Ferdenson . Wiesz czemu tu jestem ! - warknąłem .
- Może wiem , może nie - niebezpiecznie przysuwał swoją rękę w z dłuż paska . Wiedziałem , że sięga po pistolet więc swój miałem już w ręce .
- Nie masz prawa ruszać mojej kobiety - wrzasnąłem . - Ty ją zgwałciłeś ?!
- Zgwałciłem ?! O czym ty gadasz , postraszyliśmy ją , a jak pyszczyła to dostała w twarz . To tyle . - spojrzałem zdezorientowany - Ach.... Nasza mała Susan ma jeszcze innych wrogów. Z tym to już nie do nas . - Nie kłamali . To nie byli oni . A więc kto ?! Posprzeczałem się z nimi jeszcze chwilę i pojechałem do domu . Rano obudził mnie telefon ze szpitala , że wybudziła się ze śpiączki i mogę się z nią zobaczyć . Dosłownie rzuciłem się na łóżko kiedy spojrzała na mnie tymi pięknymi oczkami . Pocałowałem ją w czoło i spytałem jak się czuję .
- Ok. - powiedziala słabo .
- Na pewno ?
- Tak , dziękuje .
- Twoja mama wie ?
- Powiedziałam , że jestem u koleżanki .
- Kto ci to zrobił ?
- Twoi koledzy - odwróciła głowę . Kłamała .
- Nie mówię o groźbie i siniaku na twarzy , kto cię zranił i zgwałcił ?! - trochę za bardzo podniosłem ton . Spojrzała na mnie ze łzami . - Mów ! Do jasnej anieli Susan mów !
- Adam.... - powiedziała i zemdlała . Pikawka zaczęła szaleć . Zawołałem lekarzy , wyprowadzili mnie od niej . Cały zapłakany i w nerwach pojechałem do tego dupka .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz