Wsiadłam w pierwszy autobus , który tam jechał i wysiadłam na samym rogu tej ulicy . Było ciemno i cicho . Bałam się , i to bardzo .
- Zayn !? - zawołałam .
- Uciekaj - ktoś wrzasnął , to był jego głos . Było za późno . Okrążyło mnie 5 mężczyzn. Wszyscy mieli tatuaż węża na przed ramieniu . Szczerzyli się złowieszczo . Jeden złapał mnie za ręce i wykręcił je strasznie mocno .
- Jesteś taka naiwna - powiedział jeden . - Nie będziesz rozpraszać naszego "pracownika" .
- Zostawcie ją ! - wrzeszczał Zayn , pojawił się znikąd , ale go złapali i trzymali z dala ode mnie . - Czemu tu przyszłaś ?! Susan .
-Myślałam , że coś ci się stanie .
- Ale sama nie dałabyś rady . Co cię opętało ?! - wrzeszczał wyrywając się .
- Skończcie . Zabierzcie ją do piwnicy i zamknijcie . A i sprawdźcie czy nie ma żadnego telefonu . - złapał mnie za podbródek i kazał spojrzeć w oczy - Nie dziwię się , że go omotałaś . Jesteś śliczna . Zostawię cię sobie . Ale kara w piwnicy cię nie ominie - po moim policzku spływały łzy .
- Nie ! Zostawcie ją . Zerwę z nią tylko dajcie jej żyć . Będę się starał wszystko dokładnie robić . Błagam ! Zrobię wszystko . - szlochał . Wyrwałam się kiedy się na niego zagapili i przytuliłam go szybko szeptając .
- Dam radę , zobaczysz . Kocham cię . -pocałowałam go w usta i mnie od niego odciągnęli i zaczęli mnie obmacywać w poszukiwaniu jakiegoś sprzętu .
- Pusto - powiedział jeden . Raczej nie , pomyślałam . Aż taka głupia nie byłam . Mój tata pracował jako detektyw kiedyś , zanim zmarł . Parę jego gadżetów zostawiłam sobie . Np. taki nadajnik . Wysyłam sygnał , a w telefonie Adama pojawia się gdzie jestem i , że grozi mi nie bezpieczeństwo. Trochę nie realne , a jednak . Miałam go w staniku . Zamknęli mnie w wilgotnej piwnicy w jakimś opuszczonym domu , przywiązali do krzesła i wyszli trzaskając . Nie czekając długo wywinęłam rękę . Tata mnie tego nauczył . I nacisnęłam przycisk alarmu . Przez chwilę świeciła się czerwona lampka , a potem niebieska - czyli wiadomość odczytana . Westchnęłam z ulgi . Już nie długo stąd wyjdę .....
* z punktu widzenia Adama *
Siedziałem właśnie przy laptopie kiedy zobaczyłem jak mój telefon świeci się na czerwono . O fuck .... Susan jest w niebezpieczeństwie . Pierwsze co zrobiłem to zadzwoniłem do Zayna - nie odbierał . Potem do niej - nic . A więc to prawda . Nadajnik pokazywał , że jest na Arela 5 . No nie ile razy mam jej mówić , żeby tam nie chodziła . Tam jest pełno podejrzanych typów . Nie zastanawiając się dłużej zadzwoniłem na policję . Przyjechali po jakiś 5 minutach . Pokazałem im nadajnik . Zdziwili się , że go posiadam ale postanowili mi uwierzyć. Pojechałem z nimi , bo nie mogłem tak siedzieć bez czynnie . Susan to moja księżniczka nawet jeśli wybrała go . Kocham ją .
Wysiedliśmy i po cichu zbliżyliśmy się do opuszczonego domu . Lampka w oknie była zapalona . Policja nie postrzeżenie wparowała do domu i zrobiła niezłe zamieszanie .
- Stać policja ! - nie którzy uciekli nie zauważeni , a inni rzucili się na policjantów , którzy wystrzelili z broni . Położyli ich zwinni , dali mi broń i kazali jej poszukać . Najpierw poszedłem do sypialni u góry . Puste . A potem skierowałem się do piwnicy . Bingo . Jedne drzwi były otwarte na oścież , a nad Susan pochylał się chłopak . Wystrzeliłem z broni jednak nie chciałem go trafić tylko wystraszyć . Nie trafiłem i opadł na podłogę , a Susan patrzała na mnie ze łzami w oczach .
- Coś ty zrobił ?! - rzuciła się na chłopaka . Teraz dostrzegłem , że to był Zayn ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz